O MyNano

Kiedy to się zaczęło?

Musimy się cofnąć w czasie do 1994 roku. A konkretnie 1 maja 1994 roku. Ówczesny (i dzisiejszy również) pasjonat motorsportu Robert Halicki zobaczył na targach motoryzacyjnych w Poznaniu pracujący silnik z F-126P. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż silnik ten pracował chwilowo bez oleju silnikowego. Było to możliwe, ponieważ zastosowano w nim dodatek do oleju opracowany początkowo na potrzeby wojska. Ponieważ wiedziony pasją do motoryzacji Robert wciąż poszukiwał możliwości polepszenia sprawności i trwałości jednostek napędowych nie mógł przejść obok tego obojętnie.

Zaintrygowany zaczął stosować ten dodatek do silników używanych przez siebie (w tym również w sporcie wyczynowym) jak i od 1998 roku u swoich klientów, w celu ochrony przed nadmiernym zużyciem. Dodatki te nie pozwalały na uzyskiwanie w sposób istotny większej sprawności i osiągów, jednak w pewnym stopniu przyczyniały się do jej utrzymania i nieco lepszej trwałości. 

Po drodze pojawiały się różne rynkowe nowinki (oferowane jednak bez  bez wiarygodnych testów), w tym z dodatkami z udziałem teflonu, dodatki ceramiczne i inne. Jednak wyniki doświadczeń Roberta wskazywały, że technologia poznana w 1994 roku sprawdza się najlepiej.

Historyczne spotkanie, które nie od razu przyniosło efekty

W 2013 podczas prezentacji wyników badań testów na zużycie powierzchni i zatarcie na Politechnice Opolskiej uwagę Roberta zwróciło polskie rozwiązanie i wtedy też doszło do spotkania z właścicielem Panther Oil - Janem Szopińskim. To rozwiązanie w postaci dodatków Panther P52 opartych na molekułach GP opracowanych również pierwotnie dla celów wojskowych wydawało się czymś interesującym. 

Wyniki były obiecujące lecz czas i problem z pozyskaniem finansowania na wykonanie szeregu testów nie pozwalał aby niezwłocznie podjąć działanie. Jednak na zakończenie spotkania Robert otrzymał kilka preparatów Panther P52, które trafiły „do szuflady”.

W 2016 roku Michał Szczerbowski, ówczesny czołowy współpracownik Roberta, mechanik (w tym czołowy mechanik w zespole rajdowym 44tuning Rally Team) po rozmowie z Robertem zastosował preparaty oczekujące w „szufladzie” do swojego BMW E46 330i. Okazało się, że praktyczne rezultaty są obiecujące i w 2017 roku Michał namówił Roberta aby zajął się rozwojem tematyki tych preparatów.

Kiedy uszkodzony silnik rajdowy staje się impulsem do zmian

W 2016 roku na Rajdzie Świdnickim nastąpiło uszkodzenie rajdowego silnika w samochodzie Roberta - Abarth 500. Stosowany przez wiele lat preparat nie spełnił pokładanych w nim nadziei. To był impuls dla Roberta. Zaczął intensywnie pracować nad zmniejszeniem odnalezionego negatywnego zjawiska w swoim samochodzie rajdowym. Roboczo zjawisko to zostało nazwane „mini detonacje”. (jak się okazało to nie tylko domena silników rajdowych ale praktycznie w mniejszym czy większym stopniu każdego silnika z zapłonem iskrowym)

Kiedy pojawia się problem a głowa otwarta to pojawiają się tez rozwiązania - i tak Robert poznaje Janusza Sitarza, który w ówczesnym momencie był reprezentantem i głównym dystrybutorem preparatów Panther P52 (w późniejszym czasie stał się ich producentem).

Jak się okazało Robert podjął się trudnego lecz z perspektywy czasu bardzo istotnego zadania jakim był rozwój preparatów tribologicznych. Wiele lat, dosłownie tysięcy różnego rodzaju pomiarów, diagnostyk, modernizacji bazujących na wykorzystaniu swoich doświadczeń z motorsportu oraz potężnym zapleczu sprzętowym  dawało istotną podbudowę do tego rodzaju działań.

I nie tyle bazowanie na danych laboratoryjnych (często obejmujących wyizolowane zjawiska, które w praktyce nigdy nie występują samodzielnie) lecz dane praktyczne, z konkretnych jednostek napędowych wzięte napędzały Roberta do poszukiwania coraz lepszych rozwiązań. Rozwijając technologię dokonywał kolejnych odkryć dotyczących tarcia i zjawisk synergicznych. 

Pozwoliło to na odkrycie przyczyn negatywnych zjawisk związanych z nadmiernym tarciem, w tym zjawiska samozapłonu LSPI oraz SPI. Następnie tak istotnego wpływu zjawiska tarcia na sprawność i trwałość. 

Te prace wykazały z jakiego powodu olej nie jest wstanie należycie obniżyć współczynnik tarcia i dlaczego przez tyle lat niewiele zmieniło się w tematyce sprawności silników spalinowych, układach smarowania oraz jak istotny jest wpływ nadmiernego tarcia na szczelność dynamiczną i emisję zanieczyszczeń.

Współpraca z Januszem Sitarzem przyczyniała się do rozwoju preparatów i coraz to lepszych rezultatów w poprawie sprawności i osiągów.

Dokonane odkrycia otwierają nowe horyzonty

W 2019 roku Robert z inicjatywy Janusza został zaproszony na konferencję poświęconą publikacji nowych rozwiązań, zarówno w zakresach środków smarnych jak i w innych dziedzinach technicznych. W ten sposób mógł poznać osoby techniczne od lat związane z tematyką środków smarnych, ludzi nauki z tej dziedziny.

Dzięki temu spotkaniu zapoznał również Marka Krzyżaniaka, współautora bibułowego testera oleju silnikowego. Okazało się, że współpraca nabrała szybkiego tempa, co w konsekwencji zaowocowało znaczącym poszerzeniem możliwości wykorzystania testera oleju silnikowego. Widząc pasję i wkład Roberta w rozwój oraz wykorzystanie testera oleju silnikowego, Marek Krzyżaniak zdecydował o scedowaniu wszelkich praw, dotychczasowych badań, w tym produkcji i dystrybucji na ręce Joanny i Roberta.

Produkcja testera oleju silnikowego została przeniesiona do Opola a testery oleju silnikowego zostały włączone do pakietów w celu poprawnego stosowania preparatów i ustalaniu odpowiedniego doboru interwału wymiany olejów silnikowych.

A dzisiaj wygląda to tak 

W roku 2020 ruszyły prace nad opracowaniem technologii już w wersji 4.0 co zaowocowało w styczniu 2021 zakończeniem testów i wykazaniem możliwości nawet 30% zwiększenia sprawności poprzez zmniejszenie tarcia i zjawisk synergicznych.

Niestety w lutym 2021 Janusz Sitarz opuścił nas wszystkich, odchodząc przedwcześnie w wieku 53 lat. Co ważne, jeszcze na parę dni przed odejściem cieszył się z wyników jakie zostały osiągnięte w związku z nową technologią, która docelowo miała być oferowana już jako nowa marka. W ramach wcześniejszych ustaleń, umów i podjętych pomiędzy Robertem a Januszem decyzji Robert nie zaprzestał działań.

W celu wznowienia produkcji została zaadoptowana część budynku w podopolskiej Kępie na dział produkcji i laboratorium a Robert nadal testował i rozwijał technologię. Choć pierwotnie wydawało się, że do produkcji zostanie skierowana technologia 4.0 i uda się ją wdrożyć znacznie szybciej, to sytuacja spowodowana przez pandemię oraz wyniki dalszych prac doprowadziły do uzyskania jeszcze lepszych rezultatów.

Co również istotne, poczynione działania przyczyniły się do uzyskania lepszego stosunku jakości do ceny. Tym sposobem więcej osób będzie miało okazje odczuwać korzyści ze stosowania tych preparatów, tym razem już w wersji 5.0.  

To wszystko sprawiło, że powstała marka MyNano High Automotive Technology jako klamra spinająca całe doświadczenie i finalne produkty, które przeszły naprawdę długą drogę aby były gotowe do stosowania na co dzień, również przez Ciebie, drogi czytelniku.

Technologia ta - to efekt potężnego nakładu pracy, środków, nieprzespanych nocy, setki tysięcy testowych kilometrów, bardzo długich dni pracy i wielu wyrzeczeń aby zaoferować finalne produkty również dla Ciebie.

Jeśli chcesz skorzystać z tej unikalnej i śmiało możemy napisać przełomowej technologii molekularnej w postaci celowanej szeregu dedykowanych rozwiązań na zmniejszenie tarcia, wzrost sprawności i trwałości, zmniejszenia spalania, emisji zanieczyszczeń - to zapraszamy do kontaktu 🙂

I na sam koniec dziękujemy wszystkim za pomoc, zaufanie i wsparcie na tej czasami heroicznej drodze, jednak zwieńczonej sukcesem.

Dziękujemy!